www.mordkf.fora.pl

Calandara

*Roześmiała się słysząc zakończenie dyskusji, po czym wstała.* Idę z tobą Galdiro, trzeba tam uprzątnąć, bo później wyjść muszę. A wy panowie jak skończycie donieście z łaski swojej resztę niepotrzebnych wam naczyń. *Zawołała na koniec stojąc już w progu kuchni.*

Thor Wielki

Thor poczuł że więcej nie zmieści więc pozbierał wszystko co mu wpadło w ręce i zaniósł do kuchni. Po chwili wyszedł i udał się na spoczynek... do piwnicy. Wink

Tengel

czekaj Thor! idę z tobą*zawołał Tengel*

Calandara

*Wyszła z kuchni i rozejrzała się po pustej izbie.* Ci to pewnie szybko z tej piwniczki nie wyjdą... *Mruknęła do siebie kręcąc z niedowierzaniem głową.*
Wychodzę na trochę! *Krzyknęła zbierając się ku wyjściu z gospody. Nałożywszy płaszcz zniknęła po chwili ze drzwiami dosłownie rozpływając się w powietrzu.*

galdira

Ale tu pusto*powiedziała wchodząc do głównej izby, a usłyszawszy odgłosy dochodzące z piwnicy uśmiechnęła się* Ale męczący dzisiaj był dzień *mruknęła i przeciągnęła się, po czym poszukała jakiegoś pióra i pergaminu, na którym szybko nabazgrała kilka słów i położyła go na stole, zrobiwszy to poszła na górę*
Jakby ktoś mnie szukał to jestem na górze w jednym z pokoików

Tengel

szła dzieweczka...HIK...do laseczka do zielonego*dał się słyszeć charkoczący śpiew z piwnicy*

Thor Wielki

Napotkała HIK... Tego... no... takiego tego... jak to HIK... leciało... tego no takiego *Zawtórował mu drugi głos*

galdira

*O świcie rozległ się dzwięk otwieranych drzwi, a zaraz po tym odgłosy kroków. Po schodach zeszła Galdira i stanęła w głównej izbie.*
Ale tu chłodno*mruknęła, spoglądając na wygasły kominek. Pochodziła chwilę po pomieszczeniu w poszukiwaniu swego płaszcza, a gdy go znalazła wyszła na zewnątrz, wpuszczając do środka promienie słoneczne i lekki wiatrzyk*
*Po kilku minutach drzwi otworzyły się. Do środka weszła rozpromieniona Galdira niosąc naręcze drewna, które skrzętnie ułożyła w kominku i podpaliła. Usiadła w fotelu,a zza pazuchy wyciągnęła książkę i zagłębiła się w lekturze*

Calandara

*Tegoż dnia, lecz kilka godzin później drzwi otworzyły się z hukiem. Stanęła w nich wojowniczka. Widać było, że jest zmęczona i zła. Bez słowa weszła do środka zamykając za sobą drzwi. Rzuciła na najbliższe krzesło swój płaszcz i torbę, po czym podeszła do baru i nalawszy sobie wina opadła na pierwsze z brzegu krzesło. Upiwszy sporego łyka zamknęła oczy i głęboko odetchnęła. Dopiero po chwili otworzyła oczy i już spokojniejsza powiedziała.* Witaj Galdiro. Ci dwaj dalej na dole siedzą? *Spytała rozejrzawszy się po izbie.*

galdira

Witaj *odparła odkładając książkę i spoglądając na Calandarę* Widzę, że nie w najlepszym stanie jesteś. Co do nich*wskazała głową drzwiczki do piwnicy* to zapewne jeszcze śpią. Słyszałam jak całą noc śpiewali i to niezbyt dobrze*dodała ze śmiechem*

Calandara

Śpiewali? *Spytała rozbawiona.* Wole sobie nie wyobrażać jak to musiało brzmieć. *Roześmiała się.* Niech śpią. *Machnęła ręką.* Kaca będą mieć solidnego, więc już lepiej niech śpią.
*Westchnęła po chwili.* Niektórzy mężczyźni potrafią nieźle wyprowadzić z równowagi. *Skrzywiła się wspominając swoje ostatnie przygody.* Już ja się postaram by ich do pionu nastawić. *Mruknęła złowrogo pod nosem.*

Tengel

szumi jawor szumi... HIK... i szumi osika, nigdy nie zaginie... HIK... góralsko muzyka!!!*zaśpiewał Tengel wypadając z piwnicy na posadzkę* witam moje śliczne panie! niestety... HIK... trunków nie będzie dużo bo większość zeszło. ale to nie ja... HIK...! naprawdę! wypiłem malutko*powiedział tracąc przytomność*

Calandara

Malutko... *Prychnęła z trudem powstrzymując wybuch śmiechu.* Już ja bym to wasze malutko chciała zobaczyć. *Westchnęła.* Galdiro pomóż mi, trzeba by go gdzieś tu na ławie ułożyć, bo na górę to my go raczej nie doniesiemy. Wolę żeby nie nabawił się jakiegoś chorubska, wystarczy że kaca leczył będzie. *Powiedziała podchodząc do nieprzytomnego Tengela.*

galdira

*Szybko wstała i przyciągnęła pierwszą lepszą ławę bliżej Tengela, po czym pomogła Calandarze ułożyć go na niej* Ależ on ciężki *stęknęła*

Tengel

co, gdzie, jak?*ocknął się nagle Tengel* udało się wam wtaszczyć mnie na ławę? jestem pod wrażeniem...*przeciągnął się* czuję się świetnie. gdzie Thor? muszę mu powiedzieć że pobiłem rekord w piciu. 27 beczek bimbru.